(2014-07-25)
"Jestem okablowany: w głowę wmontowano mi dwie elektrody, przeze mnie przechodzą przewody, a baterię, którą za trzy lata trzeba będzie wymienić, umocowaną mam pod obojczykiem" - Jerzy Pilch opowiedział "Tygodnikowi Powszechnemu" o operacji, którą przeszedł w związku z parkinsonizmem.
"Jestem okablowany: w głowę wmontowano mi dwie elektrody, przeze mnie przechodzą przewody, a baterię, którą za trzy lata trzeba będzie wymienić, umocowaną mam pod obojczykiem" - Jerzy Pilch opowiedział "Tygodnikowi Powszechnemu" o operacji, którą przeszedł w związku z parkinsonizmem.
Pisarz zdecydował się na nią, bo z powodu drżenia rąk nie mógł zakręcić butelki, zapiąć ubrania, pisać. W wywiadzie przeprowadzonym przez Katarzynę Kubisiowską Pilch – podobnie jak w swoich książkach – nie szczędzi naturalizmu: "Część operacji odbywała się w znieczuleniu miejscowym – do teraz słyszę odgłos wiercenia dziury w czaszce. Gdy wybudziłem się z narkozy, okazało się, że ręka prawa uspokoić się nie chciała, a lewa ani drgnęła. Przyszedł lekarz, pyknął w baterię, zwiększył napięcie i prawa ładnie dołączyła do lewej".
Jerzy Pilch za powieść "Wiele demonów” i "Drugi dziennik" (napisał go, gdy zdecydował się na operację) ponownie otrzymał nominację do nagrody Nike. Pisarza trzyma przy życiu – jak wyznał "Tygodnikowi Powszechnemu" – wiara, że choroba się cofnie oraz praca nad nową książką o miłości starego pisarza do bardzo młodej prostytutki. (ike)
Sonda | |||||||||||||
| |||||||||||||
Joanna Szczepkowska z pasją reportera i detektywa odtwarza historię swojej rodziny. czytaj całość >>>